Bornholm (7-14.07)

Tłumy. Kolejki. Korki. Brak miejsc parkingowych. Sezon! Tego i tym podobnych nie doświadczysz na TEJ wyspie. Niektóre miejsca wyglądają jakby były niezamieszkałe, pozostawione same sobie, porzucone. Tylko zaparkowane samochody zdradzają obecność mieszkańców.  Oczywiście nie narzekamy, wręcz odwrotnie, wszystko jest dla nas dostępne! 

Trafiliśmy w dziesiątkę z tym wyjazdem. Pisałem o tym przy okazji wpisu o Bornholmie jakiś czas temu, a że w tym roku zamierzaliśmy pojeździć więcej na rowerach, wybór stał się oczywisty. Na mazurach owszem, było fajnie, ale tutaj jest świetnie! Raj dla rowerzystów, pisali w poradniku. No, może gdyby było cały czas z górki… 

(Tu będzie film!) 😎

edit:

i jest! 

 

Mogę powiedzieć, że teren mamy nieźle wyeksplorowany:
IMG_1253

Zastanawiamy się kto dba o te wszystkie miejsca? Te, w których robiliśmy przystanki. Kto i… dla kogo? No i gdzie są ci pracownicy? Jakoś nie rzucają się w oczy. W ogóle wszędzie jest mało ludzi. Na ulicach pustki. W sklepach brak kolejek. Transport publiczny? Każdy pasażer znajdzie dla siebie trzy miejsca siedzące. Busy jeżdżą praktycznie puste. Parkingi? Na 100 miejsc 95 jest wolnych. No i większość rzeczy jest tu mini.  Mini-domki, mini-samochody, mini-potrzeby, minigolfy.  

A jednak jakoś to wszystko tutaj funkcjonuje. Może trochę wolniej niż w „realnym” świecie, ale funkcjonuje i wygląda na to, że ma się dobrze. Hm, albo chociaż wystarczająco dobrze. Tu nie chcą hoteli na tysiąc gości, bo nikt się ich tu nawet nie spodziewa. Niewiele się tu dzieje, życie płynie sobie powoli, ale kurde no, jest lipiec, nie październik. W październiku to więcej ludzi spaceruje po kołobrzeskiej plaży! Poza jednodniowymi wycieczkami, dla przeciętnego zjadacza chleba Bornholm nie będzie na tyle ciekawy, by zostawać tu na dłużej. Ludzie wolą wyjeżdżać do ciepłych krajów, gdzie mogą leżeć plackiem na plaży, opychać się do woli jedzeniem i popijać darmowe, rozwodnione drinki. Ale ja oczywiście nie widzę w tym niczego złego 😎. 

Te pustki potrafią człowieka nieźle wkręcić. Kiedy podjeżdżam do skrzyżowania z wielkim znakiem STOP, oczywiście zatrzymuję się, ale spoglądając w lewo i prawo czuję się… dziwnie, bo na horyzoncie nie widać nikogo. Nawet jakbym wyjechał i wymusił pierwszeństwo, to każdy zdążyłby wyhamować, bo emeryci nie jeżdżą tu zbyt szybko. Można by się spierać o czas ich reakcji, dlatego kiedy jest STOP to po prostu staję, nawet jeśli czuję się jak Phil/Tandy w „The Last Man on Earth”. Kto oglądał ten wie o co chodzi 😅. 

A co do naszych tras rowerowych, trochę już objechaliśmy i bardzo trudno powiedzieć w którą stronę najlepiej jechać. Tak naprawdę przygotuj się na to, że góra zabierze zawsze więcej niż odda. Będzie to widoczne w statystykach Endomondo. W każdym razie w Internetach sporo o tym piszą, jak dla nas to nie ma znaczenia. Zawsze jest pod wiatr i zawsze jest pod górkę. 

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Ceny? Drożej niż w Polsce, ale taniej niż na świecie. Można płacić w euro, wtedy wydaje się taniej😅, ale resztę dostaniesz zawsze w koronach. 10 koron duńskich to coś ponad 5 złotych. Po prostu dziel na pół. Przedstawia się to następująco:

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

 

A do tej galerii dorzucę jeszcze potem parę fotek, jak Internet będzie szybszy! 😎

A na powrocie

3 myśli na temat “Bornholm (7-14.07)

Dodaj komentarz