Zachodzę w głowę jak wiele czynników z teraźniejszości ma wpływ na wydarzenia, które odbędą się w przyszłości. Zapachniało trochę filozofią, ale no… po prostu czasem znajdujemy się w sytuacji, w której przychodzi do głowy jedna myśl. Co by było, gdyby?
Co by było, gdybym wyszedł z domu minutę później albo gdybym został na siłowni chociaż sekundę dłużej? Może wszystko skończyłoby się dobrze? Czyli tak jak zawsze, wtedy bym to po prostu przegapił i nie zastanowiłbym się nad tym. Codzienność. Czasem jednak człowiek znajdzie się w złym miejscu o złym czasie, jak to było w moim przypadku, ale po chwilach refleksji zazwyczaj przychodzi moment, w którym mówimy…
nie ma tego złego
W końcu dostałem auto zastępcze!
Tamtego dnia wysiadając na parkingu z samochodu, wyciągnąłem z bagażnika deskorolkę, która zazwyczaj służy jako wózek do przewożenia ciężkich rzeczy. Przede wszystkim mebli z IKEI, które potem składa Kasia. Nieoceniona pomoc przy przeprowadzce, transporcie na krótkich, równo rozlanych posadzkach w pawilonach, przewiezieniu choinki na i po świętach… a to tylko kilka zalet! Tamtego dnia przekulałem się za jej pomocą przez parking i już po chwili byłem na siłowni. Wiadomo, karta multi. A wystarczyło pójść na nogach. Zajęłoby mi to więcej czasu. Wtedy nie spotkałbym się z Hondą CRV na rondzie. Opuściłem jedną serię, bo już nie chciało mi się ćwiczyć. A gdyby mi się chciało? Wtedy nie spotkałbym się z Hondą CRV na rondzie. Po zakończonym treningu wypadałoby się porozciągać. Ale w sumie… mógłbym to zrobić w domu, razem z Kasią – pomyślałem. A gdybym tak został tych 5 minut dłużej? Wtedy nie spotkałbym się z Hondą CRV na rondzie. I kiedy wreszcie wracałem do domu, ktoś rozpoznał mnie na parkingu i poprosił o autograf. Mogłem odmówić. Wtedy też, zdecydowanie… nie spotkałbym się z Hondą CRV na rondzie.
Ale… tak sobie myślę, może trafiłbym na coś większego? Hm?
Na szczęście nic takiego wielkiego się przecież nie stało. Nie mam żadnego urazu do Rataj, to nie tak, że nie wsiądę teraz do auta przez następnych 30 lat. Takich rzeczy nie da się przewidzieć, dlatego nie ma sensu o nich myśleć. A ci, którzy myślą… po prostu nie robią prawka. Ale nie tylko w takich sytuacji wpada do głowy taka chwila refleksji, ale również wtedy kiedy mamy wybór i możemy decydować! I nawet jeśli planujemy zrobić coś głupiego, czasem niebezpiecznego, a decydujemy się to zrobić, to chyba mamy ku temu lepszy powód, eliminujący tę krótką, niewygodną… chwilę zawahania.
Bo… „co by było, gdyby” nie ma znaczenia, „co by było, gdyby” niczego nie zmienia, „co by było, gdyby” daje co najwyżej złudne wrażenie, że mogło być lepiej.
To chyba idealny przykład. Szukałem wersji z napisami, ale niestety. Ale i tak warto posłuchać 🙂