Nie mogło zabraknąć ujęcia ze skrzydełka, najpopularniejszego zdjęcia na fejsbukowych tablicach okresie czerwiec – sierpień. Ale zdecydowanie najlepsza jest… 14, 15 sekunda? – Wojtek jaki dumny 😀 … gospodarz!
To był pierwszy dzień naszego pobytu w Szwajcarii. Rodzice lecieli samolotem po raz pierwszy, ale bez większych problemów pokonali barierę strachu (z małą pomocą:) i wsiedli do niego tak jak do autobusu. Z grubsza…
Wojtek, Monia! Dziękujemy za ciepłe powitanie i oprowadzenie nas po wszystkich zakątkach miasta! Tylko więcej nie błądźcie po lotnisku, to i my nie będziemy. 🙂
Szwajcaria, pomimo że na mapie to zaledwie łupinka, to – o dziwo – bardzo bogaty kraj. Sam Zurych był chyba najdroższym miastem w jakim do tej pory byłem. Może poza Moskwą, w której w 2008 zapłaciłem za herbatę i bułkę 60 złotych. W barze przy drodze. Źle coś obliczyłem, na szczęście starczyło na powrót do Czechowa. Ledwo! A w pociągu jadącym tak wolno, że moja babcia pchałaby szybciej samochód na biegu, dostałem od przechadzającego się konduktora z pałki w nogę, bo trzymałem ją na krawędzi tej i tak obskurnej ławki naprzeciw mnie…
Wiele stron internetowych wyjaśnia pozycję Szwajcarii na świecie, dlatego nie będę tego kopiował. Nie mam nawet żadnej wiedzy na ten temat. Zero. Dla mnie łatwiej i wygodniej jest myśleć, że nad krajem wielkości Wielkopolski (omijając te wszystkie górki) jest po prostu bardzo łatwo zapanować. Bo chyba tak jest, no nie?
Ale ja o tym jeszcze wspomnę w kolejnym odcinku…