Etap #4. Wykończenie.

Przypomniało mi się przed chwilą, że mam coś takiego jak blog i spragnionych fanów oczekujących kolejnego wpisu, a ja się tu obijam! Czy ten wpis to zapowiedź regularnych, ciekawych wpisów? Y… 
Jeśli chcecie być na bieżąco musicie tak jak do tej pory… codziennie sprawdzać wiadomości w folderze SPAM. Do dzisiaj nie potrafię rozszyfrować tego skrótu, to pewnie coś w rodzaju VIP, po prostu bardzo ważnych maili, jakby ktoś się zastanawiał co to znaczy VIP… 

I tak oto 10 sierpnia wprowadziliśmy się do naszego domu, na dobry początek mieliśmy prawie gotową łazienkę, kuchnię i sypialnię – tutaj pozostało już tylko złożyć łóżko, pomalować ściany, zawiesić szafki… Na szczęście mieliśmy pomocnika, nie wiem czy bez niego dalibyśmy radę, bo przy wspólnym składaniu mebli ze swoją drugą połową masz ochotę rzucić to w diabły! Wtedy patrzysz na tego biedaka i myślisz sobie… no jak, gdzie on będzie spał?

Wykończeniówka wykańcza, to fakt, a i tak mieliśmy sporo szczęścia przed tym całym zamieszaniem na rynku, którego efektem są dzisiejsze ceny za wszystkie dostępne materiały, i… za wszystkie niedostępne. Gdybyśmy mieli przestoje w budowie, cholera, nawet nie chcę o tym myśleć. Teraz, kiedy wreszcie przed samymi świętami rozprawiliśmy się z resztą domu – częścią, w której będzie pracownia – zostały już kosmetyczne sprawy, z którymi poradzimy sobie własnymi siłami. 

Ciężko mi uwierzyć, że to już koniec roku, że to koniec budowy i całego tego stresu w około tego bałaganu. Dobra, wiadomo, jeszcze trzeba trochę poogarniać, ale najgorsze za nami. Przed chwilą się wprowadziliśmy, rany jak to zleciało. Gdyby ktoś mi teraz powiedział, pobudka, za tydzień musisz się wyprowadzić do mieszkania na 5 piętrze bez windy, chyba bym umarł. To już jest nie do ruszenia, te wszystkie rzeczy, nie ma opcji, nie do ogarnnięcia! 

Dobrze, że zaraz dni znów będa dłuższe, przynajmniej pies nie zniknie nam na spacerze w tych ciemnościach. Trochę nam podrósł, urwis, zmężniał tak, w zasadzie to potrafi już sam wyciągnąć sobie piwo z lodówki. Fakt, nie do końca mi się to podoba, ale… przynajmniej nie podkrada już skarpet z linek na pranie. Poważny się taki zrobił. 

Kiedy oglądam filmiki z budowy i patrzę na to co teraz widzę za oknem… wydaje się jakby ktoś pstryknął palcami i całe to błoto sprzed domu zamieniło się w piękną, zieloną trawę i podjazd. Wszystkie kable, które tak groźnie zwisały i czekały aż ktoś się na to nabierze, zamieniliśmy się w przepiękne lampy, zimne podłogi stały się ciepłe, szare ściany – pyk – białe, no i ta koza w salonie, coś niesamowitego. Zapisać w postanowieniach noworocznych – nauczyć psa rozpalać w kominku przynosić drewna i rozpalać w kominku.  

W trakcie budowy myśli się tylko o jednym. Nigdy więcej, ale kiedy wszystko dobrze się kończy, ma się wrażenie, że nie było tak źle! Kiedyś wybrałem się w trochę za długą jak na swoje możliwości trasę rowerową, w czasie której to pomyślałem sobie, że już nigdy więcej nie wsiądę na rower, ale dzisiaj, z perspektywy czasu myślę sobie, że to był tylko taki niewinny bzik. Bo kiedy tak pedałujesz do celu i oglądasz każdą tabliczkę z kolejną miejscowością, zastanawiając się ile Ci jeszcze zostało, załamujesz się, przechodzisz wewnętrzny kryzys, ale mimo wszystko jedziesz dalej, bo powrót już nie wchodzi w grę. U celu pamiętasz tylko skąd wyjechałeś i po co. Czy tak się właśnie czujemy? No, może nie do końca, to była trudna droga, ale mimo wszystko cel został osiągnięty i za parę lat tylko to będziemy wspominać, a budowę podsumujemy co najwyżej jednym zdaniem. Może dwoma! 

Na wiosnę, gdy obudzi się trochę życie, będzie tu wspaniale, a latem, kiedy powitamy nowego członka rodziny, to będzie dopiero! Kasia, jak zapewne każdy z Was wie i dobrze zna ją z telewizji, zagranicznej oczywiście, maluje przecudowne obrazy. Obrazy, o które walczą najlepsze apartamentowce w Polsce i hotele! TVP wciąż o nią zabiega, ale stanowczo przerywam połączenie wciskając „zakończ rozmowę”. A teraz, kiedy okazało się, że będziemy mieć dzidziusia, pasek na dole ekranu w godzinach największej oglądalności będzie nieprzerwanie wyskakiwał na ekranie Twojego telewizora. Z małą przerwą na czas dla WOŚP, niech mają. Dobra, może i trochę żartuję o tej telewizji, ale o obrazach nigdy. Tak będzie, to kwestia kilku lat! 

Tak jakby tego, no.. ta łatwiejsza część roboty za nami. Budowa domu – jest. Syn w drodze – jest. Aaaa, bo nie pisałem wcześniej. No syn, wszystkie znaki między nogami na to wskazują. Tak jak na pierwszym badaniu nie chciał się pokazać za bardzo, tak ostatnio bum! To ja, oglądać mnie! Dzień dobry! 

I oby tylko wszyscy w naszej rodzinie byli zdrowi, żeby ten nowy rok przyniósł same pozytywne zakończenia, tak jak pozytywnie zakończyła się nasza długo wymarzona droga do naszego wspólnego zamieszkania w tym cudownym, ciepłym domu. 

A i jeszcze jedno. Ta łatwiejsza część roboty za nami, tylko o co chodzi z w tym sadzeniu drzewa, mam nadzieję, że tuje się liczą? 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s